Brodaty Mieszczuch i Góraleczka wybrali się na podbój kolejnych munrosów. Isle of Sky jest tak pięknym miejscem, że zachwyt nad przyrodą i matką naturą spowodował, że zaczęliśmy wspinaczkę około godziny pierwszej. Ale z uwagi na długi dzień nie mieliśmy obaw, że nas zastanie noc w górach. Pogoda była cudowna i prognoy zapowiadały wspaniały dzień. Jak widać na zdjęciach 🙂 Nawet są pewne ułatwienia na początku drogi w postaci mostu (nie trzeba przechodzić przez rzekę). Wypas dla turystów.
Am Basteir to góra w północnym paśmie Cullin na Sky w Szkocji. Wysokość 934 m (3064 stóp) i jest klasyfikowna jako Munro. Tworzy wąskie ostrze skalne, które można porównac z Niedostępnym Szczytem.
Nie używaliśmy lin, choć widzieliśmy pozostawioną jedną na grzbiecie z której można było zjechać w dół po skale. Podjęliśmy decyzję zejścia ze szczytu i zdobycia kolejnego munrosa Brauch na Frite bardziej bezpieczną drogą. U podnóża zachodniej srtrony Am Basteir znajduje się duży, wydatny szczyt podobny w kształcie do samego Am Nasteir, znany jako Ząb Basteir.
Powoli nam się pogoda zmieniała, jak to w górach. Byliśmy jednak przygotowani na każdą ewentualność.
Napawaliśmy się widokami i ładowaliśmy baterie. Było kilka trudniejszych podejśc i zejść. Skupienie i uwaga pomagała, rozsądek również. Znamy własne ograniczenia, więc wspólna wyprawa utwierdziła nas w przekonaniu, że zachowujemy się odpowiedzialnie w górach 🙂 Chociaż tam! 🙂
Chwila moment i góry zostały zasłonięte przez mgły.
Szczyt Am Basteir zdobyty. Kolejny Munros do kolekcji. Piękne to.
A teraz dalej na BRUACH NA FRITE, na grzbiecie Black Cullin – Isle of Sky. 947 m. Podobno najładniejszy punkt widokowy. Mogliśmy tylko wierzyć na słowo, bo zdobyliśmy go we mgle, ale i tak było warto.
To ściana Am Basteir, po której można zjechać na linie. Była tam jedna umocowana, ale z uwagi na trudne warunki pogodowe nie zdecydowaliśmy się jej użyć. I dobrze, bo sięgała tylko do połowy góry. Czasem rozsądek ratuje tyłek.
Gdzieś mój Brodaty Mieszczuch się zapodział. Kręcił filmik ze szczytu i nie pozował do zdjęcia.
O jest i filmik 🙂
Zejście było bardzo ciekawe, mgła, deszczyk, pogoda jak w Szkocji. Nie obyło się bez zgubienia szlaku. Szkockie góry mają to do siebie, że albo nie ma szlaku, albo go nie można znaleźć, bo nie jest oznaczony, albo go nie widać we mgle, albo…zawsze się jakieś ale znajdzie 🙂
Dotarliśmy szczęśliwie. Brodacz nawiguje, więc jest bezpiecznie. Po ponad 8 h łażeniu takie widoki finalnie zakończyły naszą wyprawę. Cud.
Polecamy każdemu, kto kocha góry, by wybrał się na wyprawę. Przed wyjściem korzystalismy z walkinghighlands.co.uk, gdzie moża pobrać mapę i zobaczyć bardziej szczegółowe opisy trasy. Oraz ze wsparcia ludzi, którzy się z nami dzielili doświadczeniem. Poniżej więcej szczegółów.
To był naprawdę świetny dzień.
Dodaję jeszcze opis wyprawy z perspektywy Mieszczucha z Brodą oraz filmik podsumowujący całe wyzwanie, które zamieścił na M.G.S MIŁOŚNICY GÓR W SZKOCJI (FB)
Hejo wszystkim.
Będzie długa rozpiska, a zanim poleci hejt to zaznaczam że opisuje subiektywny punkt wiedzenia owego szlaku.
Jak juz się was zapytałem o rady i porady odnośnie Isle of Skye to i z wami się podzielę wypadem.
Podjęliśmy decyzję że idziemy tylko na dwa szczyty (Am Basteir i Bruach na Frithe), ale będąc tak blisko nie mógłbym sobie darować żeby nie zdobyć całej trójki.
- Sgurr nan Gillean 964 m.n.p.m – (Ten szczyt zrobił Brodacz, ja mam go w planie…jak się bardziej oswoję z tymi skałami, gdzie nie ma poręczówek i trzeba naprawdę mieć wprawę)
- Am Basteir 934 m.n.p.
- Bruach na Frithe 958 m.n.p.m
Do podejścia podeszliśmy z poczuciem bezpieczeństwa i zdrowego rozsądku, jak nam doradziło kilka osób, że potrzebne kaski i lina. Tak też się do tego przygotowaliśmy.
Zabraliśmy kaski, a line zostawiłem w samochodzie , a z początkiem dnia który rozpoczęliśmy o 12 a podejście o 13²⁰. Pierwsze kilometry pogoda nas rozpiescila widokami i przyjemnym wiaterkiem który rozpędził meszki w dalsze rejony.
Na Sgurr nan Gillean wdrapałem się sam bo moja towarzyszka podróży Anna Styrna, która mnie wspierała na każdym kroku zdecydowała, że zaatakuje ten szczyt w innym tereminie. Tak jak w opisie i rady które tutaj otrzymałem się potwierdziły. Jest przydatna lina, ale nie koniecznie trzeba z niej korzystać, można podejść na spokojnie bez niej, jeśli się do tego podejdzie na spokojnie i powoli.
Na następny cel padł Am Basteir tutaj już pogodynka zdecydowała sie na przykrycie gór chmurami, co zaowocowało spektakularnymi widokami jak na szkockie lato przystalo. Na podejściu do tego szczytu przydała by się lina, ale można się obejść również bez niej, na spokojnie można znaleźć zejście i podejście. Naszym celem było spokojne pokonanie trasy więc zdobywając Am Basteir wróciliśmy się dość spory kawałek bo nie posiadaliśmy liny żeby kontynuować zejście ze szczytu. Na filmiku jest zaznaczona końcówka czyjejś liny.
Dreptajac na ostatni szczyt Bruach na Frithe troszkę pobłądziliśmy na szlaku, ale szybka akcja z kompasem i viewranger dotarliśmy do celu.
Całość trasy wyszła nam 12.5 mili i czasowo bez pośpiechu z kilkoma przerwami wyszło nam 8 godz. 31 min.
Dla tych co dotarli aż tutaj mogę polecić prysznice na kempingu który się znajduje tuż niedaleko miejsca wypadowego. Ewentualnie jeśli ktoś planuje dalszą podróż to kolejne publiczne prysznice znajdują się koło destylarni Talisker tyle ze te są płatne za wejście do budynku 50 p płatne tylko kartą i prysznic £1 za albo aż dwuminutowy prysznic.