Śmierć stawia nam bolesne i istotne pytanie: Jakie zostawimy po sobie dziedzictwo?
W jaki sposób świat stanie się inny, lepszy, gdy odejdziemy?
Co dajemy światu?
Co pozostawimy po sobie?
Świadomość śmierci powinna być dla nas kompasem, wyznacznikiem dla naszych wartości i decyzji. Jesteśmy częścią większej całości, elementem składowym większego bytu.
Charles Bukowski pisał: „Wszyscy umrzemy, wszyscy. Co za cyrk. Samo to powinno wystarczyć, abyśmy się wzajemnie kochali, ale tak nie jest. Terroryzują nas i przytłaczają błahostki życia. Zjada nas nicość„.
„Większość ludzi nie jest gotowa na śmierć, czy to swoją, czy kogokolwiek innego. To ich poraża, przeraża. To jak wielka niespodzianka. Do licha, tak być nie powinno. Jeśli chodzi o mnie, noszę swoją śmierć w lewej kieszeni. Czasem wyciągam ją i pytam: „Cześć, skarbie, jak się masz? Kiedy po mnie przyjdziesz? Wiedz, że będę gotowy.”
Pierwszego listopada nie mogliśmy odwiedzić grobów najbliższych. Chryzantemy zdobiły nasze mieszkania i ogrody, bo wszystko w dobie pandemii jest inne, ale jedna rzecz pozostaje niezmienna – śmierć. Zaduma nad przemijaniem i śmiercią powinna nas skłonić do odpowiedzi na pytanie, jaki jest sens mojego życia? Nie, dlaczego cierpię, tylko jaki jest sens tego cierpienia? Cierpienie jest nieuchronne w naszym życiu. Życie jest cierpieniem. Co pozostawię po sobie? Co mogę dziś zrobić, żeby świat był lepszy? Freud pisał, że w głębi serca nikt nie wierzy we własną śmierć. Nie dopuszczamy do siebie takiej myśli. To inni umierają a nie my. Mechanizm wyparcia powoduje, że nie skłaniamy się do refleksji nad tym, co po sobie zostawimy na tej ziemi. A może jednak chcemy się nad tym zastanowić?
Zachęcam wszystkich do wykonania pewnego ćwiczenia.
Napisania własnej mowy pogrzebowej.
Rozwija, pomaga w odpowiedzi na powyższe pytania, skłania do refleksji.
Christopher Peterson, psycholog z Uniwersytetu Michigan, poleca aby napisać własną mowę pogrzebową. „Nie ma lepszego sposobu na wyznaczenie swojemu życiu kierunku, niż spojrzenie na całą sprawę od końca — przekonuje profesor. Trzeba sobie wyobrazić osobę, małżonka lub przyjaciela, który wygłosi nad naszą trumną rodzaj laudacji. Powie, czego dokonaliśmy w życiu, jak zmieniliśmy najbliższe otoczenie, kim byliśmy dla swojej rodziny, lokalnej społeczności bądź współpracowników. Nic złego się nie stanie, jeżeli przesadzimy z superlatywami. Ba! — powinniśmy uciszyć swojego wewnętrznego krytyka i cenzora. Lepiej nie zastanawiać się nad każdym sformułowaniem, przelejmy na papier to, co pojawi się w naszej głowie „— zaleca prof. Peterson.
To ćwiczenie pomoże nam określić swoje życiowe wartości, priorytety, znaleźć sens życia. To może być początek czegoś wielkiego. Odkrycia samego siebie, swojej drogi życiowej. Jakim chcę być człowiekiem, co chcę po sobie zostawić.
Zapraszam do podzielenia się refleksjami z przeporwadzonego ćwiczenia.
Zapraszam na sesje samorozwojowe.
Stań się tym, kim chcesz się stać. To będzie zaszczyt dla mnie móc Tobie w tym rozwoju towarzyszyć.
Dziękuję za przeczytanie tego tekstu.
Anka